środa, 3 lutego 2016

Rozdział 10

Booth przyszedł jeszcze dwa razy. Za każdym razem nic nie mówił tylko mnie gwałcił. Mam dość. Muszę się stąd wydostać. Podniosłam krzesło i wybiłam szybę w oknie, bo było zamknięte. Poczekałam chwilę, żeby zobaczyć czy nikt nie usłyszał odgłosu tłuczonego szkła. Wyjrzałam przez okno, na dole też nikogo nie było. Stanęłam na parapecie i przeszłam  na drugą stronę. Powoli zeszłam na dół. Nikt mnie nie zauważył. Podeszłam do bramy po cichu. Zamknięta. Kurwa mać. Zobaczyłam drzewo, którego gałęzie przechodziły na drugą stronę. Weszłam na drzewo. Jako dziecko wspinałam się po drzewie, więc teraz nie było najmniejszego problemu. Gdy znalazłam się po drugiej stronie bramy, zeskoczyłam. Zacisnęłam zęby, bo źle upadłam. Wstałam i kuśtykając zaczęłam iść w kierunku lasu. Słońce zaczynało wschodzić a ja miałam nadzieję, że jak zorientuję się, że mnie nie ma to będę już bezpieczna. W końcu znalazłam się przy jakiejś drodze i czekałam aż będzie jechał jakiś samochód. Chwilę to potrwało, aż w końcu zobaczyłam srebne BMW. Kierowca zatrzymał się. Okazało się, że był to jakiś starszy pan. Poprosiłam go, żeby zawiózł mnie do najbliższego szpitala. Na szczęście się zgodził. Przez całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Po jakimś czasie starszy człowiek zaparkował pod szpitalem. Podziękowałam mu i wysiadłam z samochodu. Weszłam do szpitala poczym zaczęłam szukać jakiegoś lekarza. Gdy już go znalazłam kazał pielęgniarce zawieść mnie na rentgen. Po jakiś piętnastu minutach leżałam w sali. Poprosiłam pielęgniarkę aby zadzwoniła na policję i do Perrie. Czekałam aż ktoś przyjedzie. Pierwsza była policja. Powiedziałam o tym co działo się teraz ale też przez te 11 lat spędzony w domu dziecka. Policja powiedziała, że będę musiała pojechać na komisariat, żeby potwierdzić tożsamość tego sukinsyna. Teraz czekałam na Liama.
*Oczami Liama*
Siedziałem i myślałem nad tym gdzie może być ROse, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Perrie zadzwonił telefon. Gdy skończyła rozmawiać zaczęła płakać ale też miała uśmiech na twarzy
-Ro jest w szpitalu. Ma tylko zwichniętą kostkę-moja Rose żyje i jest cała i zdrowa. Wyszedłem z domu i ruszyłem za Malikiem i Edwards, bo ona wie w jakim szpitalu jest Ro. Moje serce się radowało. Myślałem, że jej już nie zobaczę. Laura bawiła się moim telefonem.
-Tato
-Tak?
-A czy Rose będzie moją nową mamą?
-Skarbie masz tylko jedną mamę. A Rose będzie Ci pomagać jeśli będziesz tego potrzebować
-A dla Ciebie kim będzie
-Mam nadzieję, że kimś więcej niż tylko koleżanką
-A też będziesz się z nią kłócił tak jak z mamą?
-Nie skarbie nie będę. Za bardzo mi na niej zależ-zatrzymałem się pod szpitalem. Wziąłem Laurę na ręce. Perrie zapytała się pielęgniarki gdzie leży Rose. Kobieta wskazała nam drogę do jej sali.
-Ro-blondynka przytulił Rose-Martwiłam się o Ciebie. Jesteś cała? Nic Ci nie jest?-dziewczyna jej nie słucha tylko patrzyła na mnie. Posadziłem Laurę na łóżku
-Ro-zacząłem mówić, ale ona mnie pociągnęła i złączyła nasze wargi.
-Bleeee…-spojrzeliśmy na Laurę. Zasłaniała ręką oczy. Wszyscy się zaśmialiśmy.
-Hej jestem Rose
-A ja Laura-mała przytuliła ją. Ro przez chwilę nie wiedziała co ma zrobić ale odwzajemniła uścisk. Perrie zabrała małą a ja zostałem sam z moją Rose.
-Jak się czujesz?-spytałem głaszcząc jej dłoń
-Chyba dobrze
-Czy on?
-Tak trzy razy
-Zabiję gnoja
-Już złożyłam zeznania
-TO dobrze
-Liam. Przepraszam za to co powiedziałam nie powinna tak ostro reagować
-Powinienem Ci wcześniej powiedzieć
-Przepraszam
-Ja też
*~*
*Oczami Rose*
Po paru godzinach byłam w domu. Poszłam do pokoju żeby się położyć. Myślałam o Liamie, małej, o tym co działo się ostatnio, o rodzicach, o wszystkim. Do pokoju wszedł Liam. Położył się obok mnie
-Co jest?
-Myślę nad wszystkim. Co będzie dalej z nami? Myślę o rodzicach, tych którzy nie żyją o tych, którzy mnie oddali. Chyba muszę z nimi na spokojnie porozmawiać.
-Spytałaś co będzie z nami. Mam nadzieję, że wszystko dobrze. W każdy razie będę Cię kochał, szanował, dbał i troszczył się o Ciebie najlepiej jak tylko potrafię.
-Liam ja nie wiem czy jestem gotowa na poważny związek.
-Chodzi Ci o seks?
-Tak
-Rose. Pokaże Ci, że seks to nie tylko stosunek pomiędzy dwojgiem ludzi. To też emocje, doznania a przede wszystkim przyjemność. To co się działo w okresie jak byłaś w domu dziecka zraziło Cię do seksu, ale jeśli mi pozwolisz i będziesz gotowa to pokaże Ci samą przyjemność z seksu. Mamy całe życie żeby się kochać na wszystkie możliwe sposoby-uśmiechnęłam się-Kocham Cię
-Czy Ty powiedziałeś
-Kocham Cię. Tak-pocałował mnie. Zatapiałam się w pocałunku. Kocha mnie. Liam pokochał mnie mimo moich wszystkich wad. Gdy oderwaliśmy się od siebie przytuliłam się do niego. Po chwili zasnęłam
*~*

Obudziłam się rano obok Liama. Wstałam po cichu z łóżka i wyszłam z pokoju po czym weszłam do pokoju, w którym były książki. Mogłabym spędzić tam całe życie. Wzięłam do ręki książkę Jane Austin „Duma i Uprzedzenie”. Pierwszy raz przeczytałam tą książkę jak miałam 14 lat. Zakochałam się w niej po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Usiadłam pomiędzy dwoma regałami i zagłębiłam się w książce, którą znam na pamięć. Będąc na setnej stronie odłożyłam książkę i spojrzałam przez okno. Deszcz zaczął padać. Zawsze, gdy padało wybiegałam na dwór i stałam na deszczu. Pani Maberlly kazała mi wracać a ja ciągle stałam. Myślałam wtedy, że rodzice płaczą, dlatego pada. Czemu moim biologiczni rodzice mnie oddali. Przecież nie chcieli mnie po urodzenie to dlaczego i teraz tak zależy. Nic z tego nie rozumiem. Wszystko jest zbyt skomplikowane jak dla mnie. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Zobaczyłam, że w salonie spał Niall. Szturchnęłam go w ramię. Przetarł swoje oczy
-Rose-wstał i przeczesał swoje blond włosy
-Chciałabym żebyś mnie zawiózł do swojego domu.  Chciałabym z nimi porozmawiać. Dowiedzieć się wszystkiego
-Jasne. A Liam?
-Napiszę mu kartkę-Niall wstał z kanapy i poszedł do łazienki a ja napisałam Liamowi kartkę i zostawiłam na stole. Po chwili wyszliśmy z domu. Całą drogę się nie odzywałam tylko myślałam co będzie dalej. Co im powiem i jak to wszystko się potoczy. Może oni mi powiedzą czemu Rozalia i Jack zmarli, kto ich zabił i dlaczego? Tak dużo się zmieniło w moim życiu. Najchętniej to bym stąd uciekła zostawiając to wszystko

1 komentarz:

  1. Jak dobrze, że Ro jest już bezpieczna. Mam nadzieję,że będę w końcu szczęśliwi. Liczę na to. Proszę zrób to dla mnie. Czekam na następny
    Julka -_-

    OdpowiedzUsuń